środa, 2 kwietnia 2014

Soczyste fajitas z wołowiną, czyli drugie śniadanie!

Ciekawe, co dzisiaj jedliście w przerwie w szkole / na uczelni / w pracy? Dla mnie jest to zwykle bardzo problematyczny posiłek - nie jestem szczególnym fanem "szkolnego klasyka", czyli kanapek, bo zwykle suche i zgniecione, a znowu ciekawsze dania wymagają dodatkowej obróbki cieplnej, bo inaczej są dla mnie niezjadliwe - zimny kurczak z ryżem i warzywami jest niejadalny. 

Jeżeli macie podobne odczucia jak ja, a nie chcecie opuszaczać tego posiłku, ani zdawać się na zupy w proszku, obważanki, czy miejscowy katering, to zapraszam na jedną z moich ulubionych pozycji kuchni meksykańskiej, czyli:

Soczyste fajitas z wołowiną!


Ostrzymy noże i jazda!

Składniki:


  • 2 pszenne tortilla'e (tzw. wrap)
  • 250g mielonej wołowiny
  • dobrej jakości przyprawa do fajitas
  • sałata (u mnie moja ulubiona mieszanka sałat) 
  • cebula
  • połowa ogórka
  • kukurydza w puszce
  • jogurt naturalny




Jeżeli znajdziecie, to zachęcam do skorzystania z pełnoziarnistej tortilla'i, dzięki czemu obniżycie jeszcze kaloryczność porcji, ale nawet przy standardowej nie przejmowałbym się tym tak bardzo, ze względu ilość innych zdrowych składników.

Ja użyłem wołowiny o obniżonej zawartości tłuszczu, ale ze względu na typ obróbki nie wahajcie się użyć zwykłej mielonej wołowiny.

Nie żałujcie też na przyprawie - to ona nada waszemu fajitas ten charakterystyczny posmak. Prawda jest taka, że nie spotkałem się z mieszanką, która kosztowałaby mniej niż 5 zł, ale na prawdę warto, bo starcza na długo, a smak jest tu przecież najważniejszy.

Jeżeli przygotowujecie więcej niż dwie sztuki, załóżcie 125g wołowiny na wrapa - może to wydawać się dużo, ale chodzi nam przecież o dostarczenie dużej ilości dobrego jedzenia w środku dnia, aby nie trzeba było głodować do obiadu.



Do przygotowania naszego mięsa korzystam z mojej nowej zabawki - grilla elektrycznego. Dzięki temu mogę przygotować wołowinę bez grama tłuszczu w sposób, dzięki któremu zachowa najwięcej smaku!


Jeżeli nie macie takiego grilla, możecie śmiało skorzystać z patelni, ale prawdopodobnie nie objedzie się bez kropli tłuszczu.


Wykonanie:


Runda 1: prace manualne


Cały urok tego dania polega też na prostocie przygotowania - nie ma wiele krojenia, smażenia, cudowania. Zaczynamy od obrania cebuli i pokrojeniu jej w plastry. Ja zwykle zakładam 2 - 3 plastry na jedno fajitas. Potem przekładamy mięso do miski, posypujemy szczodrze naszą przyprawą i mieszamy.


Teraz z mięsa formujemy hamburgery - odpowiednią porcję najpierw dodatkowo ugniatamy w rękach, aby uzyskać ładną, zbitą kulkę, a następnie rozpłaszamy ją na desce i wyrównujemy brzegi.


Hamburgery nie powinny być ani za grube, żeby mięso w środku zdążyło się przysmażyć zanim przypali się na powierzchni i spodzie, ani za cienkie, aby nie wyschło w środku. Dla mnie 5-6 mm jest idealną grubością.


Dlaczego formujemy mięso w hamburgery? Dzięki temu można przysmażyć wołowinę w stopniu wystarczającym do jedzenia, a przy tym mięso zostanie soczyste i pyszne w środku. Smażąc mięso w zwykłej formie jest to dużo trudniejsze i łatwo doprowadzić mięso do stanu "suchy wiór".


Skoro jesteśmy przy krojeniu, od razu proponuję załatwić kwestię ogórka.


Najlepiej go umyć, przekroić na pół (bez obierania) i pokroić w plastry, byle nie za cieńkie.

Runda 2: ogień!


Ok, skoro mamy już część manualną część za sobą, pora na obróbkę termiczną. 

Jak się domyślacie pora rozgrzać patelnię i umieścić na niej nasze burgery. Dodatkowo smak całości bardzo ładnie podkreśla smak przysmażonej cebuli, dlatego i ją dokładam obok mięsa.


Smażymy na gorącej płycie przez 5-6 minut z każdej strony, w zależności od grubości burgerów.


Tak wyglądało u mnie mięso i cebula po 5 minutach.

W ten sposób zamykamy zasadniczą część obróbki termicznej!

Runda 3: origami!

Skoro mamy już wszystkie najważniejsze składniki pora na złożenie ich w jedną całość.

Najpierw polecam rozdrobnić mięso na małe kawałki - można co prawda pozostawić mięso w całości, ale zdecydowanie utrudni późniejsze zawijanie. 


Mięso można pokruszyć palcami, ale jeżeli jest świeżo zdjęte z patelni, to łatwiej i przyjemniej pokroić je w kostkę - wielkość nie ma znaczenia.

Teraz nasz wrap musimy ogrzać, aby łatwiej się zawijał. Można to zrobić na patelni, ale ja wolę to robić w mikrofalówce, dzięki temu nie przysmaży się i zesztywnieje.

Następnie kładziemy naszą tortillę na płaskiej powierzchni i zaczynamy nakładać składniki: mięso, cebulę, ogórka i kukurydzę.


Dokładamy następnie sałatę i delikatnie dociskamy całość, aby nie powstała "góra", która spowoduje przerwanie wrapa.

Na koniec polewamy całość jogurtem naturalnym - wlejcie tyle, ile chcecie mieć pysznego sosu, ale im więcej jogurtu, tym dokładniej trzeba zawinąć fajitas. Ja posypuje jeszcze wszystko przyprawą, aby wzmocnić ten cudowny smak, ale to już zostawiam Waszej decyzji.



No to pora na origami. Ja najbardziej lubię robić ciasny rulon zamknięty z obu stron - wystarczy zawinąć po kilka centymetrów bocznych części tak, aby tylko przykryć część składników, a następnie po długim boku zawinąć całość w walec.


W ten sposób uzyskaliśmy doskonały zamiennik zwykłej kanapki - do jedzenia na ciepło i na zimno. Doskonale nadaje się też do późniejszego odgrzania w mikrofalówce.

Job well done!

Mam nadzieję, że zainspiruję Was do kreatywnego podejścia do tematu drugiego śniadania!



Smacznego!